niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 13.

Hej! :)
Witam po dłuższej przerwie. Tak wiem, rozdział powinien był się pojawić tydzień temu,
ale ze względu na sesję, nie miałam czasu na pisanie ff.
Oto rozdział 13, który jak myślę - będzie końcem pierwszej części Gonna Live My Own Life.
Zastanawiam się nad 2. częścią, jednak nie do końca mam sprecyzowane plany i nie wiem,
czy ta druga część nie będzie się tyczyła zupełnie innych bohaterów.
Być może za tydzień, najpóźniej za dwa, dodam kolejny rozdział, pozostał mi drugi tydzień wolnego,
także wymyślę co i jak w mojej główce, ma być dalej z tym ff :)
Gdy pojawi się kolejny rozdział, poinformuję Was o tym :)
Na razie zapraszam do przeczytania rozdziału 13 i życzę Wam udanego wieczora i tygodnia :)

@TheAsiaShow_xx

___________________________________________________________


Kilka tygodni później.

- Liam! Liam! - zawołała donośnie Danielle, próbująca obudzić chłopaka, który słodko sobie spał, a był jej naprawdę w tym momencie niezbędny.
- Daaaa-nieeee-leee. Musisz tak krzyyyyy-czeeeee-ć? - chłopak, rozczochrany od góry do dołu, rozciągając wyraźnie każdą sylabę swojej wypowiedzi, zszedł wreszcie z łóżka tak, jakby go z niego siłą zrzucono.
- No. Nareszcie. Już myślałam, że niiiii-gdyyyyy nie wstaniesz. - odpowiedziała dziewczyna, naśladując ton wypowiedzi jej ukochanego chłopaka.
- Czemu miałbym nie wstać? Już wstałem. Tak. Więc mów o co chodzi, bo inaczej wracam spać. - dodał dość przekonująco, patrząc na piękne brązowe loki swojej dziewczyny, na których widok po prostu się uśmiechał.
- Jak to o co chodzi? Dzisiaj dzień imprezy! Trzeba wszystko przygotować, zapomniałeś? - Danielle stwierdziła dość smutnie i leniwie, ale z błyskiem w oku.
- Nie, co Ty, Danielle. Po prostu zdążymy. Nie muszę wstawać o 6 rano! - Liam zaczął przekomarzać się ze swoją ukochaną i zaczęli się łaskotać.

No tak. To dzisiaj wracają z odpoczynku Harry i Lily, Cher z Zaynem, ale przede wszystkim wracają Niall z Jade, z wizyty w Irlandii, u jego rodziny.
Trzeba jakoś powitać to towarzystwo, jak to powiedziała Danielle dzień wcześniej, więc Liam nie miał nic do dodania. Uznał, że sam nie wytrzyma 'nagłego przed-imprezowego ataku Dani', która zawsze wpadała w furię, gdy nagle coś wymyśliła i chciała to zrobić idealnie. Tak więc Liam wpadł na genialny pomysł, aby 'zaprosić' do pomocy swojego najlepszego kumpla Louis'a wraz z jego dziewczyną, Eleanor.

Pół godziny później na miejscu zjawili się Lou i El. Oboje wyszykowani w luźne, kolorowe stroje, zaczęli brać się do pracy. Liam wraz z Louisem zaczęli ogarniać cały apartament od góry do dołu. Z kolei Dani i El wyszły na zakupy, w poszukiwaniu produktów, które uznały za niezbędne do wieczornej imprezy.
Poczynając od działu spożywczego, przez dział z balonami, dziewczyny wybrały wszystko to, co było możliwe. Gdyby teraz zobaczyli je ich narzeczeni, to zapewne padliby ze śmiechu, widząc ilość zakupionych materiałów. No ale nieważne, to dziewczyny wiedziały, co jest najlepsze na odjazdową, powitalną imprezę.

Godzinę później, dziewczyny były pod domem. Nim chłopcy się zorientowali, weszły do środka, przyłapując ich na graniu na PS4, a nie na sprzątaniu, jak to na początku planowali. Danielle i Eleanor, upuszczając zakupy, zwyczajnie wpadły w szał. Mało nie zrobiły jeszcze większego bałaganu niż ten, który był dnia poprzedniego.
Ale kobietom w akcie furii i presji wszystko może się przydarzyć. Po chwili jednak dziewczyny przeszły do szarej rzeczywistości i zaczęły przygotowywać potrawy na imprezę, a chłopcy sprzątali tak szybko, że chyba jeszcze nigdy dziewczyny tak szybko niczego nie ogarnęły. Tak - to się nazywa magia presji ukochanych narzeczonych. Jeśli czegoś zarządzają natychmiast - trzeba to spełnić.

Nie minęła godzina 16, a wszystko zdawało się być perfekcyjnie przygotowane. Od holu, poprzedzającego apartament 1D, nawet do wyjścia z hotelu, gdzie nie było żadnych, ale to żadnych paparazzich. Chyba dostali niezłą reprymendę od chłopaków, inaczej staliby pod samymi drzwiami, pilnując wszystkiego. Sam apartament wyglądał idealnie. Mieszkanie było czyste i kolorowe od góry do dołu, tak jak to opracowała Eleanor. Z kolei jedzenie było wykwintne i udekorowane tak, jak zażyczyła sobie w myślach Danielle. Do tego wszystkiego pogoda, jak na londyńską, była wręcz przecudowna - słońce, 20 stopni temperatury, zero wiatru - najlepszy dzień na imprezę, nic nie mogło się równać perfekcji tego niemalże ponad idealnego dnia.

Około godziny 19, Dani i El, oraz Liam i Lou, byli gotowi na to, że cała reszta mogła się zjawić. Jak przystało na lotnisko Heathrow, wszystkie loty często kumulowały się na jedną porę, dlatego Niall z Jade - wracający z Irlandii, Harry i Lily - wracający z wizyty u jej mamy Jill, w USA, a także Zayn i Cher - będący na wakacjach w Hiszpanii - mieli wrócić niemalże o tej samej porze. Jak to sprytnie wymyśliły dziewczyny, zaplanowały, że wszyscy zjawią się razem, oczywiście w osobnych autach, jak to przystało na idealne imprezy, przecież nie mogli wparować osobno - o nie, tak nie wyglądała powitalna impreza, co to - to nie.

Już El i Dani były w tym profesjonalistkami, dlatego od razu na lotnisko wysłały także Mathilde Justine, która miała zaopiekować się maluchami w trakcie imprezy. Oj to nie będzie łatwe zadanie, ale MJ zapewne stęskniła się nad małą Alex i małą Izzy, już od kilku tygodni w ogóle ich nie widziała, chociaż często odbierała od nich telefony, bo małe strasznie tęskniły za swoją ukochaną opiekunką.

O 20.00, do drzwi podszedł Louis, który chwilę wcześniej usłyszał pukanie. Oczywiście jak na Lou przystało, ubrał się tak kolorowo, że wyglądał jak neonowy napis na sklepie monopolowym - w końcu to była impreza powitalna, tak? Musiał być kolorowy, a nie szaro-bury. Wziął do ręki ogromny transparent, który niemalże przygniótł go całego, no ale przecież Tomlinson jest na tyle silny, że nie da jakiemuś napisowi na szczudłach. Gdy otworzył drzwi, usłyszał krzyk powracających przyjaciół:
- O mój Boże. Co tu się dzieje? - krzyknęła z radości Cher, czym przestraszyła Zayna, a on o mało nie wpadł na Nialla, który był równie ździwiony, jak cała reszta.
- No jak to co? Niespodziaaaaaaaaaanka! Impreza powitalna! - dodała z uśmiechem Danielle, wyglądająca wręcz onieśmielająco, w czerwonej, koktajlowej sukience.
- Tego się nie spodziewaliśmy, wszystko wygląda super! - z przekonaniem powiedziała Lily, całując El w policzek na przywitanie.

Chwilę później, cała reszta była przebrana i gotowa do imprezowania. Wszyscy zdawali się być bardzo radości i szczęśliwi. Już od dawna nic nie było tak idealnie między całą paczką i między parami. Ale od teraz - ta impreza - miała zwiastować wszystko to, co miało być dobre, szczęśliwe i wesołe. To miał być nowy początek tego, co za kilka miesięcy się zacznie - narodziny dzieci Harry'ego i Lily, oraz Niall'a i Jade. Jak na razie wszyscy mieli pracować tak długo jak się da, potem wszyscy zrobią sobie przerwę - i będzie czas na nowe płyty i filmy o tak.

- Niech żyją Danielle i El, wraz z Liamem i Lou! To dzięki nim ta impreza i nowy początek będą czymś dla nas zupełnie nowym i nada wszystkiemu iskierkę świeżości i koloru! Dzięki! - zawołał Harry, Niall i Cher, a Jade, Lily i Zayn podpowiadali im te słowa.

O tak. teraz wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Coś się kończy i coś się zaczyna - Londyn to miejsce idealne do takich postanowień.

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 12.

Hej :)
Zapraszam Was na kolejny rozdział :)
Sama nie wiem, czy mi się on podoba, no ale przecież nie zawsze wszystko musi być idealne i takie różowe, prawda? :)

Życzę miłej lektury i zapraszam do komentowania :)
Udanej niedzieli xx
Ps. Kolejny rozdział prawdopodobnie za 2 tygodnie :) Potem będą częściej, muszę najpierw się ogarnąć z sesją :(
@TheAsiaShow_xx

___________________________________________________________________

Kilka tygodni póżniej, Mullingar.

Tydzień temu, Niall wraz z Jade udali się do Irlandii, do rodzinnego miasta Horana, aby odwiedzieć jego rodzinę i znajomych, ale przede wszystkim Niall chciał przedstawić wszystkim Thirwall jako swoją dziewczynę. Para miała tam spędzić około 2 tygodni wolnego czasu, który oboje jeszcze mieli.
Po przylocie samolotem do Dublina, oboje udali się Range Rover'em chłopaka do jego domu.
W domu Nialla wszyscy przyjęli Jade bardzo ciepło, z czego dziewczyna była bardzo zadowolona, bowiem bała się, że coś może pójść nie tak, że nie przypadnie rodzinie ukochanego do gustu. Jednak sama cieszyła się z takiego, a nie innego obrotu sprawy.
Niall i Jade nie tylko spędzali czas z jego rodziną, poznając okolicę i historię rodziny chłopaka, ale także spędzali wieczory ze znajomymi Nialla. Ci byli zadowoleni, że Horan nareszcie znalazł sobie bardzo miłą i do tego utalentowaną dziewczynę, jednak Jade nie czuła się w pewnie w towarzystwie koleżanek Nialla. Wolała spędzać czas przy barze z jego kolegami, ponieważ Niall wolał pić alkohol ze swoimi koleżankami, tańczył z nimi, dużo rozmawiał, przez co Jade pozostawała na boku i nie czuła się komfortowo w tej sytuacji. Nie, żeby była zazdrosna - chociaż oczywiście wypada być trochę zazdrosnym, żeby udowodnić, że się kogoś kocha i że mu na nim zależy.
Jednak Horan zwyczajnie zapominał o Jade, a ta spędzała czas z jego kolegami, którzy nie rozumieli, dlaczego Niall zachowywał się tak, a nie inaczej. Wiedzieli, że przekracza on pewne granice, gdyż nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Pił bardzo dużo alkoholu i obściskiwał się z byłymi przyjaciółkami - skąpo ubranymi, z długimi, blond włosami i potężną liczbą makijażu. Jade była ich zupełnym przeciwieństwem i czuła się przy nich jak nikt, a to przyprawiało ją o płacz. 
W sobotni wieczór, gdy Niall po raz kolejny zachował się niewłaściwie wobec Jade, ta postanowiła wyjść z klubu jak gdyby nigdy nic. Myślała, że jej ukochany to zauważy, jednak niestety nie. Był wciągnięty w wir wódki i idiotycznych koleżanek, przez co nie zauważał zupełnie niczego.
Jade poszła w kierunku domu Horana. Spotkała kilku swoich fanów, dała im autografy i porozmawiała z nimi, a także zrobiła sobie z nimi pamiątkowe fotografie.
Fani widzieli, że coś jest z ich idolką nie tak, więc postanowili odprowadzić ją do domu Niallera - w Mullingar wszystcy doskonale wiedzieli, gdzie on mieszka, to tylko kilkutysięczne miasteczko w Irlandii.
Thirwall podziękowała swoim fanom i weszła do domu Nialla. Przywitała się grzecznie z Bobby'm i Maurą, a także z Gregiem, Denise i małym Theo i poszła do pokoju Nialla.
Postanowiła, że ma dosyć tej atmosfery i że wróci do rodzinnego South Shields, gdzie przynajmniej spędzi czas z rodziną i znajomymi i nie będzie się czuła odrzucona przez swojego chłopaka. 
Jade wzięła swoją walizkę, zaczęła pakować swoje ubrania i kosmetyki, kiedy do pokoju weszła Maura, mama Nialla. Jade zaskoczona jej widokiem, szybko odrzuciła rzeczy na bok.

Jade's POV:
- Jade, kochanie. Co się dzieje? Coś się stało? Dlaczego się pakujesz? Pokłóciliście się z Niallem? - Maura dodała ze smutkiem w głosie, wyczekując mojej odpowiedzi.
- Nie, pani Mauro. Po prostu lepiej będzie, jeśli wrócę do domu i spędzę z nimi trochę czasu. Nie chcę przeszkadzać Niallowi. Przepraszam, że przeszkadzałam i zakłóciłam państwu spokój, nie powinnam była tu przyjeżdżać z Niallem.- dodałam i łzy poleciały mi z oczu, ale obróciłam się i wytarłam oczy, aby jego mama tego nie widziała.
- Ależ kochanie, co Ty opowiadasz, chodź do nas na dół, poczekamy na Nialla. - Maura znów wyczekiwała ode mnie odpowiedzi.
- Przepraszam, ale nie mogę. Ja... ja dziękuję za gościnę. Proszę tylko przekazać Niallowi, że... Że potrzebuję chwili odpoczynku... Bo nie tak to sobie wszystko wyobrażałam, pobyt tutaj. Spotkam się z nim, gdy będę w Londynie. Jeszcze raz dziękuję. - wyszłam tak szybko, jak tylko potrafiłam.
Mama Nialla jeszcze mnie wołała, ale złapałam taksówkę i pojechałam złapać busa do Dublina, żeby stamtąd lecieć do Londynu, a następnie do South Shields.
Rano byłam już w domu, wszyscy byli zaskoczeni na mój widok, ale miałam to gdzieś. Nic mnie nie obchodziło. Niall nawet nie pofatygował się, aby do mnie zadzwonić czy cokolwiek, jakkolwiek się ze mną skontaktować. Już chyba pogodziłam się z tym, że ten związek nie ma sensu, że Niall woli inny typ dziewczyny. A to wszystko dzięki jego zachowaniu, które ujrzałam w klubach w Mullingar. Nie chciałam być tą drugą, albo tylko tą na pokaz, dla mediów. 
Gdy rozpakowałam swoje rzeczy, zadzwonił mój telefon. Ku mojemu ogromnemu ździwieniu, był to nie kto inny, tylko Niall.
- Słucham? Czego chcesz? - dodałam z nutą irytacji w głosie.
- Czego chcę? Jak mogłaś wyjść z klubu, spakować się i wrócić do domu? Co ze mną? - dodał, a ja miałam łży w oczach.
- Co z Tobą? A co ze mną do cholery? Pomyślałeś w ogóle o mnie w ciągu kilku ostatnich dni? Ciągle tylko imprezujesz, pijesz i obściskujesz się z tymi laskami. Myślisz, że tego nie zauważam? Mam tego dość. Nie spodziewałam się tego po Tobie. To nie Ty Niall. Znałam innego chłopaka, tego który był dla mnie wszystkim, który mnie zawsze wspierał. A tymczasem w rodzinnym mieście jesteś zupełnie kim innym. Tylko alkohol i laski Ci w głowie. Nie chcę tak żyć, wybacz. Wracaj do nich, chyba to jednak przy nich jesteś sobą. Żegnaj, Niall. - dodałam i rozpłakałam się. Niall to usłyszał i powiedział:
- Ale... ale Jade! O czym Ty mówisz? Ja... ja... Tak wcale nie było, tak nie miało być. Ja... Ty... - przerwałam mu mówiąc, że nie mam siły tkwić w takiej sytuacji, że nie chcę być tak traktowana i rozłączyłam się. Wiedziałam, co robił w klubach, mało nie lądował z tymi dziewczynami w łóżku, chociaż kto go wie, ja wtedy wychodziłam i czekałam na zewnątrz, nie mogąc znieść takiego traktowania.
Odłożyłam iPhone'a i położyłam się spać, chcąc trochę zapomnieć o tym wszystkim.

Niall's POV:
Co? Czy ona naprawdę tak myśli? Może ja... może rzeczywiście ostatnio trochę za dużo piłem, ale to co ona mówi... Przecież tak nie było, no cholera. Czy ja... naprawdę po alkoholu tak się zachowywałem? Przecież nie chciałem jej zranić. Jade jest dla mnie wszystkim, a teraz... przez moją głupotę mnie zostawiłą. Nie potrafię bez niej funkcjonować, Thirwall jest dla mnie wszystkim. Dzięki niej wszystko było lepsze. A teraz nie odbiera telefonu i nie chce mnie znać. Ja... chyba też już nie chcę siebie znać. To nie tak miało wszystko być. To koniec.

Chwilę później Niall poszedł do kuchni. Otworzył szafkę i wyciągnął z niej wszystkie możliwe tabletki. Nalał do szklanki soku i poszedł do swojego pokoju. Wziął kartkę, na której napisał pożegnalny list.

"Przepraszam Was wszystkich. Ale... popełniłem kilka błędów i moje serce już nie ma dla kogo bić. Wybaczcie mi, a przede wszystkim przepraszam Cię, Jade. Nie chciałem Cię skrzywdzić. To... to nie byłem prawdziwy ja, w Mullingar. Ja Cię kocham, kochałem. Ale Cię straciłem i teraz wiem, że popełniłem kilka błędów, ale teraz właśnie za nie płacę".

Niall wziął do ręki wszystkie tabletki i popił je sokiem i położył się na łóżku.
Pół godziny później Denise przyszła na górę, zawołać Nialla na obiad. Jednak nie tego widoku się spodziewała.
- Mamo! Greg, Bobby dzwońcie po karetkę, Niall... on chyba nie żyje, nie oddycha. Tu leżą jakieś tabletki. - bratowa Nialla krzyknęła i zaczęła płakać, błagając Nialla, by się obudził.

10 minut później karetka zabrała Horana do szpitala. 
Tam przepłukali Niallowi żołądek i położyli go na oddziale intensywnej terapii.
Na szczęście żadni z paparazzich nie byli w okolicy domu Nialla, ani szpitala, więc nikt na szczęście nie wiedział o tym, co się wydarzyło.
Pół godziny później, mama Nialla, Maura, zadzwoniła do Jade, aby o wszystkim jej powiedzieć.

Jade's POV:
- Jade, kochanie. Muszę Ci o czymś powiedzieć. Niall... On... - powiedziała Maura a ja jej przerwałam, chcąc się dowiedzieć, co się wydarzyło.
- Co się stało, pani Mauro? - dodałam z niepokojem w głosie. Martwiłam się o niego.
- Kochanie... Niall chciał odebrać sobie życie, on... On leży w szpitalu. - powiedziała, a ja rozpłakałam się i nie wiedziałam, co mam zrobić.
- Przepraszam pani Mauro, to moja wina. Ja nie chciałam. Wracam do Mullinagar.
Około godziny 22 pojawiłam się z powrotem w Mullingar, cała wyprawa zajęła mi kilka godzin, ale musiałam tam wrócić. Ja... ja go kocham. Nie chcę, aby umarł. Musi żyć, nie może przeze mnie odbierać sobie życia.
- Niall! - zawołałam, wbiegając do jego szpitalnego pokoju, gdzie czuwała jego mama. Niall leżał w bezruchu, cały zapłakany. Gdy mnie zobaczył, schował się pod kołdrą.
- Niall, ja Cię kocham. Rozumiesz? Dlaczego to zrobiłeś? - powiedziałam, czekając na jego odpowiedź.
W tym momencie mama Nialla wyszła z sali, zostawiając nas samych, wiedziała, że Niall tego od niej oczekuje.
- Jade... Ja Cię skrzywdziłem. Bardzo. Nie chciałem bez Ciebie żyć. Ty jesteś dla mnie wszystkim, to dla Ciebie bije moje serce. Nie chciałem Cię skrzywdzić, nigdy.
Ale to zrobiłęm, teraz wiem, że popełniłem błąd i za niego płacę. - dodał i schował się pod kołdrę.
- Ale Niall! Nawet tak nie mów! Ja Cię kocham. Nie rób mi tego nigdy więcej. Jesteś dla mnie całym moim światem. Zraniłeś mnie, ale nie chciałam, żebyś przez to odbierał sobie życie! Kocham Cię!
Podeszłam do Nialla i ściągnęłam z jego twarzy kołdrę. Wzięłam jego twarz w ręcę i pocałowałam go. Delikatnie, ale tak, żeby dać mu do zrozumienia, że jest dla mnie wszystkim. Niall odwzajemnił pocałunek i mnie przytulił. Gdy chciałam usiąść na krześle poczułam, że kręci mi się w głowie i poczułam, że strasznie boli mnie brzuch.

Niall's POV:
- Jade! Jade! Doktorze, doktorze! - zawołałem, nie wiedząc co się dzieje.
- Co się stało, Niall? - spytał lekarz i wraz z pielęgniarką podnieśli Jade, która zemdlała, a wokół niej pojawiło się sporo krwi.
- Spokojnie, nie wolno Ci się teraz denerwować. Zabieramy ją na oddział. - lekarz dodał i wyjechali z Jade na łóżku szpitalnym.
Dwie godziny póżniej.
- Panie Horan. Już wiemy, co jest pańskiej dziewczynie. Zemdlała prawdopodobnie z nerwów oraz... - przerwałem lekarzowi, błagając o odpowiedź.
- Doktorze, co jej jest? Skąd wzięła się ita krew, gdy zemdlała? - dodałem z niepokojem w oczach.
- Pani Thirwall zemdlała ze zmęczenia oraz... z powodu ciąży. Pańska dziewczyna jest w 6. tygodniu ciąży. Ale uratowaliśmy dziecko. Spokojnie.
Lekarz wyszedł, a ja mało nie skakałem z radości. To dlatego ostatnio nie miała humoru i nie miała ochoty na wychodzenie do klubu. A ja tak ją potraktowałem. Cholera.

Tydzień później oboje wyszliśmy ze szpitala. Pogodziliśmy się z Jade i wróciliśmy do jej rodzinnego South Shields, aby tam odpocząć i wszystko wyjaśnić. Postanowiliśmy zapomnieć o tym, co przeżyliśmy i Jade wybaczyła mi. Dała mi drugą szansę. Jestem jej za to ogromnie wdzięczny. Prasa o niczym nie wie - ani o mojej próbie samobójczej, ani o ciąży Jade. Szpital podpisał z prawnikiem umowę, że nie może niczego wyjawić. To wszystko dla naszego dobra.

Jade's POV:
Za kilka dni wracamy do Londynu, gdzie nikt o niczym nie wie i o niczym się nie dowie. Tak będzie dla nas wszystkich najlepiej.
A my zaczynamy wszystko od nowa, razem. Z naszym maluszkiem, który powita nas za ponad 7.miesięcy.
Będziemy wspólnie z Harry'm i Lily opiekować się małymi dziećmi, które wkrótce pojawią się na świecie. Nasze maluchy będą jak kuzynostwo, a my będziemy się wzajemnie wspierać. 1D, Cher i reszta LM już wiedzą o tym, że jestem w ciąży. Narazie wracamy do pracy i trasy, wszyscy. Musimy żyć normalnie.
Gdy będzie trzeba, zrobimy sobie przerwę z Lily, a Niall i Harry będą nas odwiedzać w trakcie przerwy w trasie. Wszystko będzie okej, wiem to. Mam Nialla, a on jest dla mnie całym moim światem.

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 11.

Hej, to znowu ja :)
Wiem, że ostatnio dodaję rozdziały rzadziej, nie co tydzień, ale to wszystko w związku ze zbliżającą się sesją i z kolokwiami :(
Do tego wolę dodać 'porządne' rozdziały, niż 'oklepane', ale za jakiś czas wszystko się unormuje i będę dodawała rozdziały częściej :)
Mam nadzieję, że Nowy Rok będzie dla Was tym lepszym i dla mnie też :)
Zapewne czego innego spodziewacie się po tym rozdziale, ale chyba trzeba utrzeć Wam nosa, bo wiem co chcielibyście, żeby się stało.
Ale nie mogę bohaterom ciągle uprzykrzać życia, trzeba im też je trochę podkolorować, nieprawdaż? :)
Życzę miłej lektury i udanego tygodnia! :)

PS. Trzymajcie za mnie kciuki w środę. Żebym nie zginęła. I w następną też. Same kolokwia. Potem pod koniec miesiąca, sesjo witaj :(

_________________________________________________________________________


Lily's POV:
Ostatnio wszystko zaczęło się układać. Szczególnie dlatego, że Alex była z nami. Ale wiem, że coś jest nie tak. Z Harry'm. Nie wiem, o co chodzi, ale to chyba moja wina.
Za dużo czasu spędzam z Zayn'em. Zapewne poczuł się odrzucony. Ale przecież ja go kocham. Nie Zayn'a. On jest tatą Alex, chcieliśmy tylko, żeby mała się tu zadomowiła, żeby czuła, że ma w nas oparcie, chociaż nie jesteśmy razem. Ale na tym ucierpiał Harry. Czuje się odrzucony, widzę to, ale co mogę zrobić? Sama nie wiem.
Ostatnio dużo czasu spędza z Cher i Izzy. To nasza wina - moja i Malika. Przez to ich relacja się poprawiła - może z jednej strony to dobrze, ale z drugiej czuję, że Cher odbiera mi chłopaka, a tego bym nigdy nie chciała. Chociaż z jej punktu widzenia pewnie jest zupełnie odwrotnie - i Lloyd myśli, że to ja zabieram jej ukochanego. Pewnie Cher czuje się tak, jak Harry i dlatego zbliżyli się do siebie. Muszę to wszystko naprawić, tylko... jak? Najgorsze, że ja... Ostatnio źle się czuję. Ciągle biegam do toalety, bo jest mi niedobrze i jem strasznie dużo. To ostatnie uświadomił mi Zayn. Nie wiem, co mi jest. Zapewne za jakiś czas się okaże.

Mathilde Justine's POV:
Nie mogę uwierzyć w to, co usłyszałam. A raczej w to, co powiedziała mi Cher. Oczywiście, jak zwykle po pijaku. Dzisiaj zostałam z Izzy, żeby ją popilnować, bo Cher twierdziła, że musi nagrać nową piosenkę w studiu. Rzecz jasna - zgodziłam się. W końcu byłam opiekunką małej. Cały dzień spędziłyśmy wesoło, na zabawie na placu zabaw i w domu, oglądając kreskówki. Gdy usypiałam Izzy, wróciła Cher. Ale to było jasne, że nie ze studia. Wróciła z baru. Zalana w trupa. Totalnie. To był szok, wiedziałam, że coś się musiało wydarzyć. Ale zanim zdążyłam ją o to zapytać, sama wykrzyczała mi to prosto w twarz, wypijając resztę whiskey, którą trzymała w ręce.
- MJ, ja! Jaka ja jestem głupia. Przespałam się z Harry'm. On wie. O Izzy. Domyślił się. Ja... ja tak dłużej nie potrafię. Kocham Zayn'a, ale jak zwykle wszystko zniszczyłam. Nie tylko, zdradzając Zayn'a, ale raniąc przy okazji Lily. Muszę... stąd uciec. Nie wytrzymam żyjąc tu w takim napięciu. Co ja mam zrobić? Błagam, pomóż mi!
- Cher, shh spokojnie. Tylko nie panikuj. Wszystko... to wszystko da się naprawić. Tylko nie płacz.
Cher uspokoiła się, zaparzyłam jej melissę. Razem postanowiłyśmy, że trzeba to wszystko wyjaśnić. Wiedziałyśmy, że Harry nie powie o tej nocy Lily, ani Cher Zayn'owi, bo tak się umówili. Ale wypadało powiedzieć, że Izzy to córka Harry'ego. Żeby znowu nie było kłamstw i niedomówień. Ale zdawałyśmy sobie doskonale sprawę z tego, że to sprawa zupełnie wyższego kalibru - że Izzy to córka Harry'ego - niż, że Alex to córka Zayna. To wszystko wydarzyło się, zanim byli razem. Z kolei Izzy... to 'sprawka' wieczoru spędzonego po pijaku, między Cher i Harry'm. Obie doszłyśmy do wniosku, że skoro Harry wie, to nie zamiecie tego pod dywan. Jednak Cher nie chciała psuć reszty relacji, jakie pozostały między tą czwórką.
- MJ, a może... Może Harry będzie tylko dobrym wujkiem? Takim, jak jest nadal? Nie chcę, żeby popsuł Izzy jej mały świat. Do tego mała myśli, że Alex to jej siostra. Nie można tym dzieciom popsuć tego, do czego dopiero przywykły. - odparła Cher ze smutkiem w oczach.
- Masz całkowitą rację, Cher. Wiesz... Może porozmawiam z Harry'm... Tak, ja to załatwię. Muszę coś dla Was wszystkich zrobić i ja to załatwię. Nie martw się, wrócę za chwilę.
- Ale MJ! - zawołała Lloyd, ale ja się nie obróciłam.
Wyszłam z apartamentu Cher, poszłam w kierunku apartamentu Harry'ego, wiedząc, że spędza tam czas sam. Zapukałam. Harry był ździwiony na mój widok, ale zaprosił mnie do środka, zrobił herbaty i usiedliśmy na kanapie. Powiedziałam mu, że wiem o wszystkim i że wypada tę sprawę jakoś rozwiązać. Harry, bez żadnego sprzeciwu zgodził się i zaczęliśmy obmyślać, jak to wszystko powinno wyglądać.
- Wiesz, MJ. Nie pomyślałbym, że Ty będziesz chciała nam pomóc. Dziękuję. - Styles odparł z uśmiechem na ustach.
- Nie ma za co, Hazz. Tylko... Obie uznałyśmy, że nie można teraz rujnować świata Izzy, ani Alex. Obie dopiero przywykły do nowej sytuacji, jak wiesz... Myślą, że są siostrami. Może tak będzie lepiej, nie sądzisz? - dodałam, czekając co odpowie Hazz.
- Zgadzam się, MJ. Ale... ja jestem jej ojcem. Nie wiedziałem o tym. A chciałbym to naprawić, być blisko niej. Co mam zrobić? - skruszony schował twarz za poduszką, łkając.
- Myślę, że może... Mógłbyś pozostać dobrym wujkiem Harry'm, co Ty na to? Nie burzmy dziewczynkom ich świata, ani nie rujnujmy do końca Waszych związków. Jeśli to się stanie, to nie będzie czego ratować. - stwierdziłam, przytulając Harry'ego, który wypłakał się prosto na mój elegancki sweterek.
- Przepraszam MJ. Nie chciałem, kupię Ci ładniejszy - dodał z uśmiechem na twarzy - Zgadzam się. Niech będzie tak jak mówisz. To teraz jedyne i idealne rozwiązanie, prawda? Nie chcę wszystkiego zniszczyć. To był impuls - wczorajsza noc z Cher. A to, że Izzy jest moją córką - Jestem z tego dumny, ale... Nie chcę jej niszczyć jej małego świata. Pozostanę dobrym wujkiem Harry'm. Będę dla niej jak Zayn. Gdy będzie czegoś potrzebowała, zawsze jej pomogę. Dobrze myślę, MJ? - powiedział Styles, wycierając tym razem twarz w chusteczki, które mu przed chwilą dałam.
- Tak, Harry. Zgadzam się. Niech wszystko będzie tak, jak było. Dziękuję. - powiedziałam, przytulając Hazzę, powodując tym samym, że się uśmiechnął.
- Nie MJ, to ja dziękuję Tobie. - Styles pocałował mnie w policzek i poszliśmy o wszystkim opowiedzieć Cher.

Cher's POV:
- MJ, Harry! Jak ja Was uwielbiam! Kocham Was! Dziękuję! - skakałam z radości, gdy usłyszałam to, co oznajmiła mi ta dwójka. Szczerze mówiąc, nie wierzyłam w to, że MJ się to wszystko uda jakoś załagodzić. MJ, jesteś kochana! - nadal skakałam ze szczęścia jak głupia.
- Cher, a ja to co? W tym też jest moja zasługa. Nie no, żartuję. To wszystko dzięki MJ. To ona uświadomiła mi, co jest ważne. A ważne jest to, że jesteśmy szczęśliwi z naszymi drugimi połówkami, a przede wszystkim najważniejsze jest to, żeby nie popsuć Izzy i Alex dzieciństwa. To są małe siostrzyczki i nic tego nie zmieni. Nawet geny. Żartuję z tymi genami, ale... Chcę być dla Izzy dobrym wujkiem, okej? Jeśli będzie czegoś chciała czy potrzebowała - Ma to jak w banku. Dobry wujek Harry zawsze w pogotowiu. I niech tak zostanie, jak było.
Gdy Styles to powiedział, wskoczyłam mu w ramiona, dziękując za to, że się poświęca dla naszego dobra. Nigdy nie spotkałam tak fajnego i uczciwego chłopaka. Pewnie dlatego byłam z nim taka szczęśliwa, a teraz on uszczęśliwia Lily. Mam nadzieję, że to się nie zespuje.
Po pół godziny, wypiliśmy herbatę i zjedliśmy ciasteczka, gdy nagle Harry'emu zawibrował telefon. Styles wyciągnął go i odczytał z niego sms'a:
"Harry, za chwilę będę w domu. Zayn wróci z Alex, do Cher, żeby małe się pobawiły. Musimy porozmawiać, bądź za 5 minut w domu. Kocham Cię, L."
Harry natychmiast zerwał się z kanapy jak oszalały i powiedział:
- Dziewczyny, muszę Was opuścić. Lily chce ze mną pogadać, a za chwilę Zayn wróci tu z Alex, to małe się pobawią. Nie macie nic przeciwko? - dodał z tym swoim uśmiechem na twarzy i pobiegł tak szybko jak mógł, o mało się nie wywalając przy progu.

Lily's POV:
Gdy weszłam do naszego apartamentu, Harry był już wewnątrz i czekał na mnie. Patrzył na mnie dość podejrzliwie. Tak przynajmniej myślałam, ponieważ od dawna ze sobą nie rozmawialiśmy bez chwili wytchnienia. Wszystko było w jednym, wielkim biegu.
- O Hazz, już jesteś. Usiądź. - pocałowałam go w policzek i usiedliśmy na łóżku.
- O co chodzi, Lils? Coś się stało? - zapytał zaciekawiony.
- Wiesz. Może teraz wyda Ci się to... Za szybko i tak dalej... Ja... Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć. - dodałam, gdy z oczu poleciały mi łzy.
- Kochanie, co jest? Martwię się, powiedz mi. - Harry przytulił mnie i pocałował w czoło, czekając na odpowiedź z mojej strony.
- Harry... ja... ja... Pamiętasz, jak Alex wróciła do nas i wtedy spędziliśmy noc sami, bo Alex została u Cher i Zayna?
- Tak, pamiętam. Ale o co chodzi? - Styles dodał z niepokojem w oczach.
- Wtedy... My no wiesz... Ja... Jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko. - dodałam ze smutkiem w oczach, bo wiedziałam, że od kilku tygodni między nami się popsuło i nie byłam pewna, czy Harry dobrze to przyjmie, że zostanie tatą.
- Lily... KOCHAM CIĘ! - wykrzyknął, po czym pocałował mnie tak, że nie miałam już żadnych wątpliwości, że wszystko będzie okej. - BĘDĘ TATĄ! AAAAAAAAAAAAAAAA, KOCHAM CIĘ, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM! Już wszystko będzie dobrze, zobaczysz! Będę najlepszym tatą na świecie! Jesteś dla mnie wszystkim, Lils! 
W tym momencie Harry przytulił mnie i znowu pocałował. Poczułam się, jakbym była w siódmym niebie. Nie myślałam, że wszystko się tak potoczy. Ale... Byłam szczęśliwa. Mam Harry'ego. I Alex. I to maleństwo. Wszystko będzie dobrze. Musi. - pomyślałam.