Hej, tu luvmydanger :)
Przede wszystkim chciałam podziękować mojej ukochanej @Real_Paradiise , za piękny szablon na moim ff i za ustawienie wyglądu bloga. Dziękuję Ci kochana, jesteś niezastąpiona. Ten rozdział jest zadedykowany dla Ciebie :)
Oto kolejny, drugi rozdział "Gonna Live My Own Life", który mam nadzieję, Wam się spodoba.
Jest już troszkę bardziej rozbudowany i chyba troszkę rzeczy się wyjaśnia, są bardziej hmm... widoczne :)
Życzę miłego czytania, mam nadzieję, na obiektywne komentarze, przyjmę każde dobre, jak i zarówno złe słowo krytyki.
Kolejny rozdział powinien pojawić się w przyszły weekend, wtedy oto postaram się go napisać i dodać :)
Jak same wiecie, w tygodniu nie mam w ogóle czasu na notebooka, na neta wchodzę tylko w telefonie, żeby mieć jakiś kontakt z Wami na tt, ogarniać newsy o 1D, itp i wgl :)
_______________________________________________________________________
Nadeszła sobota, piękny jesienny dzień, co oznaczało kilka dni wolnego dla 1D, Little Mix, Lily i Cher.
Weekend zapowiadał się świetnie, kiedy trzeba było wrócić do szarej rzeczywistości i znów zacząć okłamywać bliskich i owijać wszystko w bawełnę.
Wszyscy mieli odpocząć, jednak trzeba było wypełnić swoje obowiązki, ale także zażyć trochę przyjemności.
Gdy minęła 7:00, wszyscy ruszyli do kuchni i łazienki w biegu. Z racji tego, że obie pary mieszkają w jednym apartamentowcu, na jednym piętrze, to dzielą razem kuchnię i salon. Gdy wkroczyli do kuchni, narobił się jeden wielki harmider, na co Niall odrzekł:
- Wiecie co! Co jak co, ale to ja jestem żarłokiem i powinienem pierwszy dostać się do lodówki! Do tego lecę do Mullingar, nie mam zamiaru głodować w samolocie!
- Zamknij się stary, też lecę z Tobą, więc chcę się dostać do lodówki, tak samo jak Lily, która będzie lecieć 100 razy dłużej od Ciebie, więc się kochany przymknij i może zrób dla wszystkich śniadanie! - odrzekł z sarkazmem Harry.
- Niech Ci będzie, ale w Mullingar stawiasz piwo! Bo jak nie...
- Bo jak nie to co? - krzyknął Hazz.
- Bo jak nie, to nie zrobię Ci śniadania. - dodał zaspany śpioszek Niall.
- Hahaha, myślisz że mnie tym zastraszysz, no chyba nie. Idź i rób jedzonko, bo spieszymy się na samolot, pałko! - zaśmiał się Hazz.
- Dobra, dobra idę, Wy się ogarniajcie, bo się wszyscy spóźnimy. Zrobię jajecznicę i kanapki na drogę, okej? - powiedział niewyraźnie zadowolony Horan z suchą kanapką w buzi.
- Spoko, dzięki Nialler. Lily, kochanie? Spakowałaś się już? Możemy jechać? Nie możesz się spóźnić na samolot, odlatuje za 1.5h, nasz dopiero za 3. - powiedział zachrypiały Styles.
- Tak, tak babe, jestem gotowa, ubiorę tylko płaszcz i możemy wychodzić. - rzekła Collins.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Wyszła do przedpokoju i ubrała ciemno-bordowy płaszcz, nałożyła na nogi brązowe botki, wzięła torebkę i zeszła na dół, gdzie czekał na nią z jej walizką Harry, ubrany w czarny płaszcz i eleganckie, czarne buty, z rozwianą jak zawsze z rana fryzurą.
- Kochanie wsiadaj, ja zapakuję walizkę, a w tym czasie... - gdy nagle Harry'emu przerwał dzwoniący telefon Collins.
- Halo, mamo to Ty? - dodała niepewnie Lily.
- Tak córciu, to ja. Jesteś już na lotnisku z Zaynem? Kiedy wylatujecie? - wtrąciła Jill.
- Eeemm... mamo właśnie Harry mnie odwozi na lotnisko, bo się spóźnię na samolot, napiszę Ci zaraz smsa, spieszymy się. - zawachała się Collins, brnąc w kolejne kłamstwa.
- Okej Lils, będę czekać na wiadomość. - odpowiedziała niczego niepewna Tavelman.
- Harry, możemy jechać, jestem gotowa. - dodała zaskoczona telefonem matki Lily.
- Już ruszam, zapinaj pasy i napisz mamie tego sms'a. - dodał niczego nieświadomy Styles.
- Okej, już piszę. - Collins wyciągnęła telefon i napisała sms'a takiej o to treści:
" Mamo, narazie nie dzwoń, jadę autem z Harry'm, wiesz że on o niczym nie wie. Samolot mam dopiero za 5h, on myśli że za godzinę. Wszystko dlatego, że on sam z Niallem leci za 3h do Mullingar na weekend, a Zayn musi odwieźć Cher do Malvern, a potem wrócić ukradkiem do mnie na lotnisku, a wiesz że nie możemy się tam przypadkowo spotkać z Harry'm i Niallem . Będziemy popołudniu u Ciebie z Zaynem, w Nowym Jorku. Miłego dnia, czekaj na nas cierpliwie. Kocham Cię. - L.".
Gdy Lily wysłała sms'a, trochę się uspokoiła. Przez telefon Jill bała się, że wszystko się wymknie spod kontroli, jednak udało jej się opanować niezamierzoną sytuację.
Po 15 minutach para dojechała na lotnisko, Styles wypakował walizkę i torbę Collins i wrócił do auta, żeby zdążyć się spakować w domu i wrócić samemu z Niallem na lotnisko.
- Kocham Cię, Harry. Pamiętaj o tym, bez względu na wszystko, co mogłoby się wydarzyć, nigdy nie chciałam Cię zranić. - wyszeptała smutna Lily.
- Lily, nie bój się lotu, wszystko będzie okej. Pamiętaj też Cię kocham i się niczego nie bój, daj znać, jak dotrzesz już do domu mamy, kochana. - powiedział zasmucony łzami Lily, Harry.
- Okej, będę tęsknić. Pa. - w tym momencie Lily odeszła w kierunku poczekalni, żeby w spokoju zaczekać te kilka godzin na Zayna, ale także żeby być w ukryciu przed ponownym przyjazdem na lotnisko Stylesa i Horana.
Chwilę później Lily wysłała sms'a do Zayna, następującej treści:
"Jestem na lotnisku, poczekam na Ciebie. Zawieź bezpiecznie Cher i Izzy do Malvern. Uważajcie na siebie. Jak coś, to wejdę do samolotu wcześniej, osobnym wejściem, żeby nikt nas razem nie widział."
Godzinę później na lotnisku pojawił się Harry i Niall, jak zwykle biegli w pośpiechu na swój samolot, nigdy nie potrafili we dwóch nigdzie spokojnie zdążyć.
Przeszli przez odprawę i czekali na samolot, gdy w końcu mogli do niego wsiąść i odlecieć do Mullingar, co miało im zająć tylko godzinę.
W tym samym czasie, Zayn i Cher byli już w drodze do Malvern, kiedy mała Izzy zapłakała w samochodzie:
- Mamusiu, czemu tatuś z nami nie jedzie, tylko nas zostawia? - zapłakała mała dziewczynka.
- Izzy, nie płacz, tatuś pojedzie na imieniny cioci do Bradford, a że mamy weekend, to odwiedzimy babcię i dziadka, chyba chcesz ich zobaczyć? - dodała Cher.
- Tak tak! Do babci i dziadzi! - zachichotała mała Izzy.
- Cher kochanie, Ty to potrafisz udobruchać naszego małego brzdąca. - odpowiedział z uśmiechem Zayn.
- Ah wiem, ktoś to musi umieć robić, nieprawdaż babe? - dodała zadowolona Cher.
- Hihihi jakich to ja mam wesołych rodziców. - odrzekła malutka Izzy.
Pół godziny później cała trójka pojawiła się w Malvern. To małe miasteczko urzeka swoim urokiem, do tego tak pięknie wygląda w tej jesiennej aurze, z kolorowymi liśćmi.
- Okej dziewczyny, możemy wysiadać, wypakuję Was i jadę do Bradford. - dodał wyraźnie zasmucony Zayn, wiedząć że okłamuje swoją ukochaną i córeczkę.
- Izzy! Wysiadamy, zobacz kto stoi przy drzwiach! - zawołała zadowolona Lloyd.
- Baaaabcia, dziiiaaaadzia! - zawołała mała dziewczynka, z krókimi do ramion brązowymi włoskami, wyraźnie kręconymi, i zielonymi oczkami, które także miała po swoim prawdziwym ojcu, Harry'm. Izzy miała również piękne różowe policzka, gdy się cieszyła, zupełnie jak Cher. Mała, ubrana w modne czarne kozaczki i różową kurteczkę, podbiegła do babci i dziadka, a Ci powitali ją z otwartymi ramionami.
- Nasza mała kochana wnusia, chodź tu do dziadków! - rzekła mama Cher, Dina, uśmiechając się do ojca Cher, Darrena.
Mała chętnie podbiegła z misiem w ręce do dziadków, kiedy Zayn zawołał:
- Kochani, wybaczcie, ale uciekam do Bradford, bo nie zdążę na rodzinne spotkanie, trzymajcie się i uważajcie na siebie. Odwiedzę Was następnym razem, Darren i Dino. - odrzekł zadowolony Zayn, który lubił odwiedzać rodziców Cher.
- Jedź kochanie, nie wypada się spóźnić. Trzymaj się i daj znać, jak tam po imprezie wszystko się zakończy. - dodała zarumieniona Lloyd.
- Wiem wiem, kocham Was. - dodał Malik, po czym odjechał.
Półtorej godziny później był już na lotnisku, wypakował swoją granatową walizkę, przeszedł przez odprawę i wsiadł do samolotu, gdzie czekała na niego Lily.
Usiedli razem, lecz jak wiadomo, mieli zamiar wysiąść osobno, tak żeby nikt ich nie zauważył.
- Jesteś, Zayn. - dodała smutna Lily.
- Co jest? Czemu jesteś taka smutna? - spytał wyraźnie zdziwiony Malik.
- Wiesz, nie chcę już dłużej okłamywać Harry'ego, ja tak nie potrafię, rano prawie wszystko się wydało, przez telefon mamy, bo za dużo powiedziała, ale udało mi się załagodzić sytuację. - dodała zapłakana Collins.
- Spokojnie kochana, wszysko będzie w porządku. Dobrze to rozegramy, narazie o tym nie myśl. Naszym priorytetem jest, aby odwiedzić małą Alex, dawno nie widzieliśmy naszego małego oczka w głowie, nie może zobaczyć, że jesteś smutna. Już, proszę o uśmiech! - wyciągnął komórkę Zayn i zrobił zdjęcie Lily.
- Wiesz, dziękuję. Właśnie za to Cię kochałam, zawsze umieliśmy się dogadać i potrafiłeś mi polepszyć nastrój. Szkoda tylko, ze to wszystko się schrzaniło, chociaż nie mówię, że nie jestem szczęśliwa, bo z Harry'm jestem szczęśliwa, ale trudno mi to wszystko ukrywać przed Alex i wszystkimi dookoła. - stwierdziła wyraźnie uśmiechnięta już Lils.
- Rozumiem Cię, sam mam dość tych kłamstw i też jestem szczęśliwy z Cher i małą Izzy, nie chcę dalej brnąć w stek kłamstw, chciałbym to rozwiązać, po powrocie musimy to wszystko jakoś spokojnie naprawić. Narazie spędźmy weekend z Alex, okej? - powiedział Zayn, który przytulił Collins.
Nadeszło popołudnie w Nowym Jorku, gdy Lily i Zayn wysiedli osobno z samolotu i tylnym wyjściem skierowali się do prywatnego samochodu, którym pojechali do centrum Nowego Jorku, na Manhattan, gdzie mieszka mama Collins - Jill, wraz z małą Alex.
Jakieś 15 minut później oboje byli na miejscu i zapukali do drzwi, które otworzyła im mała dziewczynka.
Była to Alex, ich córeczka. Mała, brązowooka dziewczynka, z brązowymi włoskami do łopatek wyraźnie była zadowolona na widok swoich rodziców.
- Mamusia! Tatuś! Chcę być z Wami, proszę, tak bardzo tęskniłam! - dodała rezolutna Alex.
- Kochanie, przyjechaliśmy do Ciebie na weekend, ale już niedługo będziesz z nami, obiecujemy Ci to. Postaramy się o to, abyś z nami zamieszkała. Główka do góry! - dodał zadowolony Zayn, na co uśmiech Lily trochę przygasł, a Jill po cichu dodała:
- Chcecie ją zabrać do siebie? Żeby wszyscy poznali prawdę? - stwierdziła Tavelman.
- Mamo, kiedyś muszą się dowiedzieć prawdy. Nie chcemy tracić czasu, chcemy żeby mała była nieopodal nas, żebyśmy to my ją wychowywali. Mieliśmy dużo obowiązków i nadal je mamy, ale chcemy ją wychowywać razem, to znaczy... osobno. Ale razem. Ah mamo daj nam teraz pobyć z małą i nie zawracaj głowy tymi pytaniami. - dodała rozżalona Collins.
- Okej, idźcie do stołu, przygotowałam dla Was kolację. - rzekła Jill.
- Ah kochana jesteś, Jill. - dodał wyraźnie głodny i zadowolony Malik.
- Mamo, tato chodźcie! - zawołała brązowooka i brązowowłosa dziewczynka.
- Już idziemy do salonu, Alex. - dodali oboje naraz, Lily i Zayn.
W tym samym czasie, w Malvern, w Anglii.
- Mamo, tato. Muszę z Wami porozmawiać. - rzekła Lloyd, która chwilę wcześniej zaprowadziła małą Izzy do pokoju, żeby się pobawiła zabawkami.
- Mów córeczko, co się dzieje. - dodali Dina i Darren.
- Wiecie, Mathilde Justine o wszystkim się dowiedziała i chce wszystkim powiedzieć, że Izzy nie jest córką Zayna, tylko Harry'ego. Nie mogę do tego dopuścić, nie chcę, żeby mój związek z Zaynem się rozpadł, kocham go. Ale też nie chcę zniszczyć życia Harry'emu, on jest szczęśliwy z Lily. - powiedziała wyraźnie smutna Cher.
- Kochanie, coś wymyślimy, nie bój się, Porozmawiamy o tym jutro na spokojnie, narazie pobaw się z Izzy, potem ją wykąp i idźcie spać, odpocznijcie po podróży. - odpowiedziała Dina.
- Tak kochanie, mama ma rację. Wszystko będzie okej, ale odpocznijcie. - stwierdził Darren.
Cher zrobiła to, o czym mówili rodzice i udała się do pokoiku małej Izzy, pobawiły się i gdy mała zielonooka dziewczynka zrobiła się zmęczona, Cher poszła ją umyć i obie poszły spać.
Późnym wieczorem, w Mullingar, w Irlandii.
- Ah stary! Co to był za mecz! Uwielbiam Derbów, są niesamowici i tacy... tutejsi! - odrzekł wyraźnie podekscytowany Niall.
- Tak! To było mega, niesamowite. Dawno nie byliśmy na takim meczu, było nam to potrzebne po tej zakręconej australijskiej trasie. - powiedział Harry.
- Oh tak! Chodźmy do pubu, trochę pogadamy i popijemy, musimy się wyluzować, jak kiedyś. - stwierdził Horan.
- Jasne, chodź idziemy. - odpowiedział Styles.
Na wstępie dziękuje kochanie za dedykacje <3 Nawet nie wiesz jaki uśmiech na twarzy mi sprawiłaś tym drobnym gestem. Doceniam go, naprawdę ;*
OdpowiedzUsuńPo drugie to nie musisz mi dziękować za szablon, naprawdę. Zrobiłam go z ogromną przyjemnością, lubię pomagać :D Jakby co to jestem do usług i pisz ;*
Po trzecie czy mi się dobrze wydaje, ale czuję, że Mathilde Justine będzie tą postacią, która namiesza w życiu bohaterów... Hmm.. Brzmi dosyć interesująco. Jestem szalenie ciekawa co wymyśliłaś dla tej postaci i chciałabym ją strasznie poznać :) Tak no wiesz bliżej. Mam nadzieje, ze już niedługo to się stanie.
Lilly i Zayn mają niesamowitą relację. Jak na byłych partnerów dogadują się nad podziw dobrze i w sumie to dobrze. Dzięki temu Alex ma oboje rodziców i żadne nie stara się odciągnąć drugiego. Szkoda tylko, że wszystko komplikują te kłamstwa w które się wplątali. To smutne. Ciekawa jestem jak uda im się to wszystko naprawić.
Postać Cherr też jest interesująca. Najlepsze jest to, że cała czwórka kombinuje i kłamie, ale nikt o tym nie wie. Niezły czworokąt stworzyłaś, nie ma co.
Jestem pod wrażeniem twoich pomysłów i zżera mnie ciekawość co będzie dalej. Więc czekam na następny <333
Coś za dużo tych dzieci :P
OdpowiedzUsuńMogłabyś informować na TT? @Irydda
Boże kochany, to wszystko robi się coraz bardziej pokręcone. Mam wrażenie, że kiedy w końcu cała tajemnica się wyda, to naprawdę nie będzie co zbierać. Ogólnie... kurcze, mimo wszystko, mimo tego, że Cher jest szczęśliwa z Zaynem, a Lily z Harrym, to jednak... Collins i Malika coś do siebie ciągnie. Tak mi się wydaje. jakaś taka podświadomość działa w tym momencie, ale nie mogę jej powstrzymać. uważam, że są ze sobą naprawdę zgrani i bardziej widzę ich razem niż z obecnymi partnerami :) czekam tylko, aż ktoś podrzuci im Alex i mała zaprowadzi porządek, oj tak :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział, jest świetnie <3
Nawet nie chcę myśleć co będzie jak wszystko wyjdzie na jaw, a mam przeczucie, że te wyjazdy nie będą przepełnione taką sielanką... Hmm, układa się wszystko za dobrze. Nie chce być złym prorokiem, ale kurde no, czasami można coś przewidzieć ;p
OdpowiedzUsuńI muszę to powiedzieć, Cher i Zayn mi kompletnie do siebie nie pasują! Haha, sorry :D Jakoś widzę ją z Harrym. Poza tym łączy ich Izzy... Ech. Ale to przecież nie ja decyduje o ich losie, tylko Ty :) Wiesz dobrze co robisz :)
Przez ten rozdział mam jeszcze większą ochotę czytać dalej i czekam z niecierpliwością na nexta!
KC xx